hide

Kiedyś to była moja skrytka. Zakamarek pod pelerynką mamy, przy szafie, pod wieszakami. Tam, gdzie cicho i ciemno, i słychać było nawet kroki kota. Głupiego uparciucha, w którym kochałam się bardziej niż później nieraz w facetach. Cicho i ciemno, a mimo to adrenalina, której nazwy jeszcze nie znałam, była wypruta ze strachu. Bezpieczna, bo niewidzialna, niesłyszalna uczyłam się oddychać bezszelestnie. To była moja skrytka, o której wiedział każdy i tak samo każdy zachowywał się tak, jakby tej skrytki nie było. Wystawiając jedynie nos poza, bo 'co to tam nos', węszyłam spiski i intrygi. Rozwiązywałam zagadki istniejące tylko w mojej głowie. A teraz, marzy mi się tylko, żeby mój płaszcz i szafa i wieszaki były czyjąś skrytką, o której z pewnością nikomu nie zdradzę i nigdy się o niej nie dowiem. 


Commenti